dzisiejsza stylizacja jak najbardziej
swojska:):):):, życiowa:):):) z lekką nutą mroczności „dzięki”
klasycznej czerni...na osłodę kojący róż z motywem...no właśnie:
labirynt...jedna z ulubionych zabaw dzieci...doprowadzić grzybiarza
do grzyba, pomóc dziecku odnaleźć drogę do mamy...zadanie
banalne, do dojścia z jak największą satysfakcją:) po otrzymanej
pochwale można „pykać” następne „zadanko”, które w pierwszej chwili może wydać się trudne do przebycia ale po namyśle... a my? Codziennie
pokonujemy część labiryntu i wracamy przed obawą tego co czeka
nas za rogiem, nie rozwiązujemy całej drogi „na raz” bo cóż
czeka na „końcu”?? z "lotu ptaka" wszystko jest proste... będąc w
grze perspektywa się zmienia...wszystko staje się za straszne, za
duże, niepewne i zimne... ale w drodze tej można odkryć za rogiem
„żółty balonik” dzięki któremu dotkniemy innych ciekawych
przedmiotów, które wskażą nam drogę...dobrą? Złą?? no cóż
trzy kroki w przód dwa w tył? byle do celu...ja na spokojnie:)::):
do nagrobka:)::):):) a Ty?
Miłego weekendu:)::) może jakiś mały
labiryncik, maleńka planszunia:)::) mam już pomysł...ale to będzie
kolejnym natchnieniem:) aaaaaaaaaa i jeszcze żeby było „modnie”
: mat!!! nie błysk! Nie wszystko „złoto” co się"
świeci”:):):):) mat ma lepszą przyczepność co przy
labiryntach się przydaje:):)):